34 lata szkoły San Marcos
Szkoła, od początku powstania internatu, bardzo ściśle z nim współpracuje. Wszystkie nasze dziewczyny uczą się właśnie tam. Jest najstarszą szkołą w Bulo Bulo. Śmiało można powiedzieć, że dwie pozostałe placówki, Elizardo Perez i Franz Tamayo, wyrosły właśnie z niej. W tym roku obchodziliśmy jej 34-lecie.
Jak przystało na tradycję San Marcos, świętowaliśmy… sportowo. Pierwszego dnia odbyły się rowerowe wyścigi podstawówki i liceum, bieg dzieci i mam dokoła placu, oraz bieg licealistów na 5 kilometrów. Wieczorem natomiast, miejscowe i nie tylko, zespoły muzyczne prezentowały swoją twórczość na koncercie na boisku szkoły. Kolejny dzień powitał nas wodą święconą, przemówieniem i błogosławieństwem Padre Michała oraz wysłuchaniem wspomnień absolwentów. Następnie uroczyście odśpiewano aż trzy hymny- narodowy, wojewódzki i szkolny. Po wciągnięciu flag na maszty ogłoszono wyniki zawodów z poprzedniego dnia. Jedna z naszych podopiecznych zajęła pierwsze miejsce w bieganiu!
Kolejnym punktem programu był przegląd tańców narodowych. Tańczyli reprezentanci każdego rocznika, od przedszkolaków po maturzystów. Tak minęła nam część popołudniowa. Wieczorem, całe Bulo Bulo zgromadziło się na placu by podziwiać najbardziej wyczekiwaną część obchodów rocznicy. Wyścigi samochodowe! Były to wyścigi niezwykłe, gdyż pojazdy biorące w nich udział, zostały od początku do końca skonstruowane przez samych licealistów, a poruszały się jedynie napędem… nożnym. Auto składało się z: konstrukcji drewnianej lub metalowej osadzonej na kołach (zwykle od roweru), mechanizmu sterującego, kierowcy oraz kilku popychaczy, którzy biegnąc za pojazdem pchali go z całej siły nadając tym samym odpowiednią prędkość. Niektóre samochody miały napęd kilku „ludzi mechanicznych”, bo o koniach niestety nie mogło być tu mowy… Trasa wyścigu obejmowała plac, uliczkę handlową, a następnie skręcała na mostek by osiągnąć metę w szkole San Marcos.
Ostatni dzień obchodów zwieńczony został „chrztem pierwszaka”. Maturzyści oficjalnie przyjęli do grona licealistów tegorocznych pierwszoklasistów. Obowiązkowa była przeprawa przez tunel z błotem, kąpiel w wodzie z lodem, zjedzenie niedojrzałego banana z solą, i tym podobne atrakcje. Kto przetrwał te tortury, od dziś może z dumą mówić o sobie- licealista. Zapraszamy do galerii!